Słowa zmieszane z kojącą maścią
Kładę na wilgotnym bandażu,
Okład na czoło nasączony
Balsamem utulenia.
Cicho, cicho, już dobrze...
Gołąb gładką płachtą ślizgu
Kołuje nad miejscem lądowania.
Pomiędzy deszczułkami mocnych zdań
Nastawiłam strzaskane serce.
Już, już, cicho...
Rozdzielone cząstki łączą się.
Przedwczesne pąki też brązowieją
Od spóźnionego mrozu.
Odprawiam tajemne czary i szepty
Nad otwartą raną
(Nożem od kolana po pachwinę).
Zdjęty ból rozbiega się po bezkresie pól.
Cicho, już dobrze...
Wiem, czasem boli dopiero teraz.